#qualitycontent

28
563
[...] W tym miejscu musimy się przyjrzeć morfologii kompleksu matki. Jak pisałem, kształtujący wpływ osobowej matki na psychikę dziecka jest ogromny. Jej doświadczenie jest przez dziecko uzewnętrznianie w postaci kompleksu, czyli emocjonalnie naładowanego klastra energii, który znajduje się poza kontrolą ego. Jako, że matka jest dla chłopca pomostem do świata natury oraz ciała, a także do rzeczywistości relacyjnej, to doświadczenie wstrząsa jego archetypowym światem.
Innymi słowy, męska relacja ze sobą samym i z innymi, a także z wewnętrzną energią życiową, jest głęboko ukierunkowana przez pierwotne doświadczenie matki. Będzie on cierpiał z powodu ran wynikających z porzucenia i przytłoczenia w takim stopniu, w jakim matka nie zaspokoiła jego potrzeb, narzucając mu własne kompleksy. Te pierwsze zranienia nauczą go braku zaufania we własną wartość i w niezawodność świata. Te drugie pozbawią go zdolności do obrony swoich delikatnych granic, przez co jego osobowość stanie się uległa i współzależna lub podszyta strachem, a jednocześnie ukierunkowana na nadmierną kompensację i zdominowana motywem władzy. W obu przypadkach nie będzie sobą i spędzi życie w reakcji na doświadczenie tak potężne, że podporządkuje mu swoją naturalną, wewnętrzną prawdę. Tego rodzaju powtarzająca się przez okres dzieciństwa formacja ugodowa tworzy fałszywą osobowość i sprzyja projektowaniu relacji pierwotnej na relacje późniejsze, w dorosłości. W ten sposób życie kierowane jest fałszywym self.
Ponieważ dziecko jest w sytuacji całkowitej zależności, każde zagrożenie jego potrzeb wywołuje u niego ogromny lęk. Wszyscy mężczyźni noszą w sobie powieloną pamięć takiej wrażliwości. Przeżywają olbrzymi lęk, że ich potrzeby nie zostaną zaspokojone i że przedłuży to ich zależność. Taki stan rodzi w mężczyznach złość lub smutek, niezależnie od ich wieku. Przeżywają gniew z powodu niezaspokojonych potrzeb, opłakując jednocześnie utratę. W miarę upływu czasu, gdy stają się coraz bardziej znękani i wyniszczeni rolami związanymi z dorosłością, ich emocje zazwyczaj zapadają się w nieświadomość. Jednak tego rodzaju energia nie znika tak po prostu. Gniew może zostać skierowany do wewnątrz, skutkując dożywotnią depresją, lub też somatyzowany w postaci emocji atakujących ciało. Może ujawnić się w przemocy wobec kobiet, w prześladowaniu środowisk gejowskich albo w bardziej abstrakcyjnych, korporacyjnych rozgrywkach. Mężczyźni trzymają się z dala od animy, która przypominając im o świecie matki, budzi w nich strach, ona zaś daje o sobie oczywiście znać ogólną wrednością i drażliwością. Żal mężczyzny pojawia się w formie melancholii bądź uzależnień, które są rodzajem rozmytego osuwania się w matkę, lub też w postaci nieokreślonej tęsknoty za ukochaną, która miałaby pojawić się w jego życiu i przynieść mu uleczenie.
Tego rodzaju dynamika skrywa z jednej strony męski strach przed brakiem opieki, zaś z drugiej - przytłaczające przerażenie zależnością. Dlatego mężczyźni walczą z tym, co kobiece, zarówno od wewnątrz, jak i na zewnątrz. Wynika to z ich w znacznym stopniu nieświadomego lęku przed własnym incestualnym pragnieniem spokoju.
Wszyscy mężczyźni, choć każdy na swój sposób, niosą głęboko w sobie imago matki. Wynikiem ich ograniczonej świadomości jest silnie chroniona i wąska definicja męskości. Patriarchat, wraz z jego zasadami, myśleniem hierarchicznym, strukturami społecznymi i zniewoleniem kobiecości, jest męskim produktem służącym obronie przed kompleksem matki. Ojcowie i synowie niemal wcale że sobą nie rozmawiają. Musieliby bowiem powiedzieć sobie, że wykastrowani ojcowie dążą do kastracji własnych synów, tak jak w przypadku Kronosa i Saturna. Kompensacja jest więc równie zabójcza co problem, przed którym miałaby zabezpieczać. Zarówno przerażające stłumienie kompleksu, jak i patriarchalna reakcja prowadzą mężczyznę ku odseparowaniu od samego siebie.
Wszędzie mężczyźni są skazani na zmaganie z partnerami, instytucjami czy jakimś rodzajem ich emocjonalnego odpowiednika niosącego dynamikę okresu dzieciństwa w postaci aktualnego doświadczenia. Przeszłość tak naprawdę nie jest przeszłością. Ojciec i matka nieustannie żyją wewnątrz. Nie tylko osobowi rodzice, lecz również ich zbiorowe doświadczenie. Dlatego przeżywając stare potrzeby i lęki, stare pragnienia i gniew, mężczyźni projektują je na obecnego w teraźniejszości Innego. W efekcie ów Inny zyskuje moc, która niegdyś należała do pierwotnego rodzica, a którą mężczyźni będą się starali skontrolować, udobruchać lub jej unikać.
To tłumaczy, dlaczego tak wielu mężczyzn przejawia gniew i tendencje do kontroli w domu i w środowisku pracy, a także coraz powszechniejsze zjawisko biernej agresji. Mężczyźni w swoim gniewie czują się bezsilni, znajdują więc sposoby sabotowania lub podważania Innego. Bezsilność jest tym bardziej dotkliwa, im większy brak pozytywnych męskich wzorców upodmiotowienia, które pokazują, jak się uporać z tak ogromnymi potrzebami i lękami, zdejmując w ten sposób własne projekcje z innych osób.
Mężczyzna nie może zaistnieć w rzeczywistości, to znaczy radzić sobie z Innym jako kimś autentycznie różnym, jeżeli nie dostrzeże wpływu kompleksu matki, który targa nim od wewnątrz. Uświadomienie sobie tego wymaga wielkiej odwagi, wglądu i cierpliwości, a także regularności. Praca z kompleksem matki jest w przypadku mężczyzn szczególnie trudna, ponieważ odkrywanie jego mocy i życiowego znaczenia wiąże się z ryzykiem utraty wątłej relacji z poczuciem męskiej tożsamości. Dopóki jednak mężczyzna nie podejmie tego ryzyka, pozostaje w tożsamości kompensacyjnej, która jedynie pogłębia wewnętrzne podzielenie i wyobcowanie.

James Hollis "W cieniu Saturna. O leczeniu męskich zranień"

#psychologia #filozofia #qualitycontent #cytaty #gruparatowaniapoziomu

Zaloguj się aby komentować

Zostań Patronem Hejto i odblokuj dodatkowe korzyści tylko dla Patronów

  • Włączona możliwość zarabiania na swoich treściach
  • Całkowity brak reklam na każdym urządzeniu
  • Oznaczenie w postaci rogala , który świadczy o Twoim wsparciu
  • Wcześniejszy dostęp, do wybranych funkcji na Hejto
Zostań Patronem
Nauczono mnie, że miłość oznacza trzymanie się innych przez całe życie, lub pozwalanie na to aby inni trzymali się mnie. Miłość to dramat. Miłość to ból. Miłość ma jakości uzależnienia. Wierzyłem, że miłość to lekceważenie własnych uczuć i potrzeb, uciszanie własnego unikalnego głosu oraz desperackie próby wyratowania z bólu wszystkich w koło, zabranie ich samotności, strawienie ich niestrawionych uczuć.
Praca na pełen etat. Wyczerpująca. I niemożliwa.
Nie mogłem ich uzdrowić. Nie mogłem. I myślałem, że coś ze mną jest strasznie nie w porządku, skoro nie mogę ich uzdrowić. Może muszę się bardziej starać, dać z siebie więcej. Bardziej siebie wykończyć. Zły ja. Nieodpowiedni ja. Niedobry ja. Egoistyczny ja.
Nie miałem pojęcia kim jestem. Wymachiwałem wokół w ciemności. Wiedziałem jedynie, że nie jest w porządku zaprzestać tych wysiłków, odpocząć. Nie było ucieczki; czułem się odpowiedzialny za emocje wszystkich w koło, dzień za dniem. Chciałem być “dobrym chłopcem”, dbającym, wrażliwym, słodkim i miłym. Odpocząć byłoby egoizmem. Gdybym odszedł, dopadłoby mnie poczucie winy. Byłem kontrolowany przez winę, byłem jeńcem poczucia winy. A wszyscy w koło cieszyli się mogąc tą winę we mnie dokarmiać.
Oni mnie potrzebowali w równym stopniu jak i ja potrzebowałem ich; więzienie nieszczęścia i niezaspokojonych potrzeb.
Ale przynajmniej czułem się potrzebny. A miłość to potrzeba, prawda?
Byłem odcięty od własnego ciała, oddechu, uczuć, mojej prawdy. Gotowała się we mnie gwałtowna wściekłość i pulsował potworny i trudny do wyrażenia żal. Czułem się jakbym umierał. Czasem miałem ochotę zabić. Wszystko co mogłoby przynieść ulgę napięciu we mnie. Wszystko co mogłoby zlikwidować odrętwienie. Wszystko dzięki czemu mógłbym się poczuć ŻYWY. Moje dziwne myśli i fantazje jedynie karmiły historię, że coś jest ze mną potwornie nie tak. Że jestem popsuty, wybrakowany, bezwartościowy, że jestem potworną niedołęgą, skazany na mieszkanie pod mostem, na nie kończące się życie w samotności.
Mówiąc w skrócie, czułem się niewarty miłości, tak więc stałem się żebrakiem miłości, która nigdy nie przychodziła.
Otrzymywałem świetne stopnie w szkole.
A potem, w swojej boskiej mądrości, życie powaliło mnie na kolana.
Uzależnienie ugięło się pod swym własnym ciężarem.
Myślę, że już bym nie żył, gdybym wtedy się nie złamał.
Obudziłem się ze snu o miłości. Nagle wzeszło nowe życie. Życie, w którym nie było moją pracą nikogo ratować od nich samych, zabierać ich ból, samotność, rozczarowanie, gniew, lęk, stres, smutki. Gdzie nie byłem już zakładnikiem poczucia winy. Gdzie moje uczucia nie były błędem, albo oznaką porażki, ale cennymi energiami, które potrzebują się poruszać. Gdzie nigdy nie musiałem wstydzić się bycia sobą. Gdzie miałem prawo mówić tak, mówić nie, a także nie wiem.
Prawo do pozostania, i prawo do odejścia. Prawo do zabrania przestrzeni. Prawo do wyrażania prawdy. Prawo do decydowania z kim spędzam czas. Prawo do mojej wiary. Prawo do własnego serca. Gdzie dobroć nie oznacza karania i pomniejszania mnie do ratowania i uzdrawiania innych, ale kochania siebie w wystarczającym stopniu do stanięcia we własnej mocy i słuchania innych bez brania ich bólu za własny. W obecności jest moc!
Mieć gotowość do odczuwania poczucia winy, kłanianie się jej; nie tłumienie ani unikanie.
To co ty przyjmiesz, przestaje mieć nad tobą władzę.
Bywa, że gdy przestajesz ratować ludzi, oni tego nie lubią. Nazywają ciebie złym, niemiłym, tym który opuszcza. Zamiast spotkania z własnymi uczuciami odrzucenia, próbują wywołać w tobie poczucie winy. Oskarżają ciebie o ich poczucie nieszczęścia. Chcą powrotu “starego ciebie”; chcą swojej fantazji na temat ciebie. Nie chcą ciebie; chcą wyobrażenia.
Najbardziej wyzwalającą lekcją, której kiedykolwiek się nauczysz jest: nikt nie może spowodować, że będziesz szczęśliwy. A ty nie jesteś odpowiedzialny za szczęście kogokolwiek.
Jesteś wolny. Wolność jest twoją naturą, i zawsze nią była. Tak więc, tak jak Słońce, zawsze świecisz. Nie czekasz aż ktoś inny zaświeci, nie potrzebujesz usprawiedliwienia po to aby świecić, po prostu świecisz. Nie czujesz się odpowiedzialny za wszystkie te słońca, które jeszcze nie odkryły swojego światła. Po prostu świecisz. Uczysz poprzez dawanie świadectwa. Idziesz odważnie swoją drogą. A jeśli inni czują się źle z twoim świeceniem, jeśli cię oceniają, atakują za to, że nie sprawiasz, że są w centrum twojego zainteresowania, to jest to w porządku. To jest ich praca. To jest ich droga. Życzysz im dobrze. A kiedy zaprzestajesz prób ratowania innych, kiedy przestajesz próbować być matką lub ojcem, którego nigdy nie mieli, możesz w końcu, zamiast tego, kochać ich. Możesz być obecnym, nieporuszonym. Możesz kochać ich tak bardzo, że aż pozwolić im odejść.
Bo miłość ma zapach wolności.

Jeff Foster

#psychologia #filozofia #cytaty #qualitycontent #zwiazki
big-bolt

Jak ja potrzebowałem tego tekstu

splash545

@koniecswiata rano przeczytam tekst na spokojnie. A póki co to fajnie, że jesteś Zastanawiałem się ostatnio czy jeszcze do nas wrócisz i cieszę się, że jednak wróciłaś bo zauważyłem, że ten planowany miesiąc już cosik Ci się przedłużył i myślałem, że już się odzyczaiłaś od hejto całkowicie

splash545

Świetny tekst aż go sobie zapisałem.

Zaloguj się aby komentować

Na początku XX wieku Duńczyk Peter Freuchen porzucił studia medyczne, by wyruszyć łodzią i psim zaprzęgiem na Grenlandię.

Tam mieszkał przez 20 lat. Miał dwójkę dzieci z Inuitką, która niestety zmarła w czasie pandemii grypy hiszpanki. Nauczył się polować - zabił wilka gołymi rękami, a z niedźwiedzia polarnego zrobił sobie płaszcz.

W Thule został gubernatorem z ramienia rządu Danii. Założył tam punkt handlowy, który stał się bazą do ekspedycji. W trakcie jednej z nich został uwięziony pod lodem. Z pułapki wydostał się sztyletem zrobionym z zamrożonych ekskrementów. Niestety, w wyniku odmrożenia do palców jego stóp wdała się gangrena. Peter odciął je sobie bez znieczulenia używając przecinaka i młotka.

Następnie wrócił do Danii, by pisać do „Politiken”. Wydał dziesiątki prac naukowych i książek, w tym kilka nagrodzonych bestsellerów. Zagrał również w filmie opartym na jego książce, który... dostał Oskara.

Jakby tego było mało, podczas II wojny św. został uwięziony przez Niemców i skazany na śmierć. Z więzienia uciekł do Szwecji, skąd kontynuował walkę z nazistami.

Po wojnie przeniósł się do USA, gdzie ożenił się z ilustratorką Vogue. Wziął też udział w teleturnieju „64k dollar question”, który oczywiście wygrał. Zmarł w wieku 71 lat, trzy dni po wydaniu kolejnego bestsellera.
#ciekawostki #dania #ludzie #qualitycontent #historia #historiajednejfotografii #epickahistoria
4f706843-b25c-400b-b65f-af2875e1d560
alaMAkota

A jest coś co mu nie wyszło?

GrindFaterAnona

@alaMAkota relacje z dziećmi pozostawionymi na Grendlandii

Voltage

@jelonek ciekawe ile z tych opowieści to prawda, martwego niedźwiedzia pewnie znalazł, wilka nikt nie widział, a noża do kupy #pdk nigdy nie było.

jelonek

@Voltage Pół legenda, pół prawda, pół nieprawda.

AndzelaBomba

@Voltage kiedyś czytałam jakiś artykuł o tym facecie, gdzie było opisane, że gość w swoich relacjach rozmijał się z prawdą, ale nie mogę teraz nic w temacie znaleźć

HerrJacuch

Setny pierun mi odblokował ukrytą treść xD

3b26cc97-dadb-4d5e-9c2b-219b0b062f91

Zaloguj się aby komentować

Drogi wstydzie,

Dziękuję ci.

Dziękuję, że byłeś tam, kiedy cię potrzebowałam.
Dziękuję za to, że kazałeś mi zakrywać moje nieporządane części.
Za pomoc w ukrywaniu tych "złych" części, których inni ludzie nie chcieli.
Lęki. Wątpliwości. Smutki. Bóle.
Tych dziwnych, niepokojących, "niecywilizowanych, nienormalnych" myśli.
Kazałeś mi je stłumić. Odwrócić od nich uwagę.
Stworzyć personę, maskę.
Być "kimś innym".

Dziękuję ci. Uratowałeś mnie, jak sądzę.
Uratowałeś mnie przed karą. Od wyśmiania.
Od zaniedbania. Przed wtargnięciem.
Od bycia dręczoną, zranioną, porzuconą.

Uratowałeś mnie przed osądem.
Od horroru odrzucenia.
Od terroru utraty miłości.
Potrzebowałam cię wtedy, tak.
W mojej niewinności. W moim niedoświadczeniu.

Tak, myślę, że mogłeś uratować mi życie.
Byłeś wspaniałym i lojalnym towarzyszem.
Dziękuję ci. Chylę czoła przed twoją mocą.

Ale teraz, wstydzie, już cię nie potrzebuję.
Jestem gotowa ujawnić światu moje prawdziwe ja.

Nie mogę dłużej żyć w kłamstwie.
Chcę, by inni poznali prawdziwą mnie. By zobaczyli ten "bałagan" w moim wnętrzu.
Te niewygodne myśli. Te 'mroczne' uczucia.
Te "wstydliwe" części...
które być może wcale nie są "wstydliwe".

Chcę teraz porzucić tę postać.
Zobaczyć się w świetle dziennym.
By móc być kochaną za to, kim naprawdę jestem.
Niebroniona. Niezabezpieczona. Prawdziwa.

Prawda, jestem przerażona!
Zapewniłeś cudowną ochronę, wstydzie!
Bez ciebie czuję się taka roztrzęsiona, surowa, niepewna.
Taka bezbronna. Ale też tak cholernie żywa!

Ruszam w Nieznane.

Dziękuję ci, wstydzie.
Dobrze wykonałeś swoją pracę.
Wiedziałam, że zawsze starałeś się tylko pomóc.
Po prostu już cię nie potrzebuję.

Możesz mnie odwiedzać, kiedy tylko zechcesz.
Możesz nadal mi doradzać.
("Zawróć! Schowaj się! Wycofaj się! Zamknij się! Dopasuj się! Pozostań mała!")

Ale nie będę ci już dłużej posłuszna.
Nie będę twoją niewolnicą.
Odbieram swoje życie.

Znalazłam nową kochankę.
Nową przewodniczkę.
Nową najlepszą przyjaciółkę:

Siebie samą.

Jeff Foster

#psychologia #rozwojduchowy #cytaty #qualitycontent #gruparatowaniapoziomu
xd dzisiaj youtube zaskoczył mnie proponując mi do oglądania filmy jak jakiś dzieciak pokazuje jak mu wiruje pralka. Typ już ma ponad 400 filmów gdzie wszystkie pokazują jego pralki (z tego co widzę to często je rozpierdala xd)

https://youtu.be/Ee2DUMFSEkI

#youtube #qualitycontent
szczelamseczasem

@korfos tam zaskoczył. Dobrze podpowiedział. Widzę, ze podjarany jesteś.

Byk

Algorytm widzę działa bez zarzutu...

cebulaZrosolu

@korfos a można prawia właśnie

Zaloguj się aby komentować

Ciekawy artykuł dotyczący koncepcji koluzji.

Ten artykuł dedykuję każdemu, kto szuka "tej prawdziwej miłości" - drugiej połówki jabłka, czy tam pomarańczy, każdemu, kto potrzebuje partnera, żeby jego życie stało się lepsze, "dopełniło się". Każdemu, kto "zawsze kocha lub kochał bezwarunkowo swoich partnerów". Ja wiem, że zaraz mi tu napiszecie w komentarzach, że Was to nie dotyczy, Wy tak nie robicie ale czym innym jest rozumieć intelektualnie pewne mechanizmy, a czym innym jest je zauważać, kiedy stosujemy je podświadomie. Dotyczy to większości z nas. Myślę, że tylko jakiś promil, tych najbardziej świadomych osób, wchodzi w związki nie potrzebując niczego od partnera ani nawet samego partnera, ze świadomością, że życie z lub bez partnera nie jest lepsze lub gorsze, tylko po prostu inne i we dwoje można doświadczać innych rzeczy niż można doświadczyć w pojedynkę. I to jest ta motywacja.

Gabor Maté też pisał o tym w swoich książkach, że przyciąga nas ta dynamika, która działa się między nami a opiekunami we wczesnym dzieciństwie - zawsze "pociąga nas" partner na takim samym poziomie traumy (skrót myślowy, odsyłam do Gabora, on pracuje z traumą i nazywa to traumą). Osoba gdzieś tam wyżej lub niżej na skali będzie miała inną dynamikę i nie będzie dla nas atrakcyjna.
To jest cały clue: jak znaleźć/poznać i wejść w związek z kimś "normalnym", a nie, tak jak do tej pory, z kimś nie nadającym się do relacji? Odpowiedź jest jedna (nie spodoba się Wam) - zadbać o siebie i uleczyć swoje traumy, bo "pociągają nas" ludzie na tym samym poziomie.
Partner nigdy nie jest lekarstwem na braki i poczucie pustki, na traumę. To po prostu nie ma szansy się udać, żeby to ta druga osoba zrobiła robotę za nas.

Poniższy tekst traktuje o tej nieuświadomionej części związków, które wpływają na nasze życiowe wybory i na to, jakie relacje tworzymy i jak się w nich zachowujemy.

Zachęcam do przeczytania zanim zaczniecie komentować ze źródła "chłopski rozum".

http://miejscedobrejterapii.pl/2018/08/09/koluzja/

#zwiazki #psychologia #gruparatowaniapoziomu
#qualitycontent #rozwojosobisty
HmmJakiWybracNick

@koniecswiata Od zawsze jestem osobą zamulającą w domu. Generalnie to lubię wyjechać na wakacje, wyjść z ziomeczkami, czy na siłownię - ale jednak sporą większość czasu zamulam w domu przed kompem. Czułem się nieszczęśliwy i smutny przez wiele lat. Później poznałem swoją partnerkę i jak najbardziej związek zniwelował ten smutek, bo od dziesięciu lat zamulamy na kompie razem, więc jest się do kogo odezwać, obejrzeć śmieszne koty, ugotować coś razem, czy wyjść na spacer.

Będąc samemu zapewne czułbym się nadal smutny i nieszczęśliwy i wiele aktywności nie podjąłbym, a śmieszne koty oglądane w pojedynkę, nie byłyby tak śmieszne.

Więc śmiem się nie zgodzić (przynajmniej częściowo), bo związek zmienił moje życie na duży plus.

koniecswiata

@HmmJakiWybracNick Wiesz, zastanawiam się czy to, o czym mówisz to nie jest temat przynależności - znalazłeś swoje "plemię". Ale żeby zaspokoić potrzebę przynależności to nie jest konieczny do tego związek, można mieć przynależność dzięki przyjaciołom czy np. grupie wsparcia. Jesteśmy takim gatunkiem, który nie jest samowystarczalny i potrzebuje dobrych, karmiących relacji do zdrowia psychicznego. I to jest dobre. Artykuł jest raczej o tym, że związki dla niektórych ludzi to "plaster" na ich traumę, podświadomie oczekują, że partner zaspokoi ich potrzeby, które nie zostały zaspokojone gdzieś tam w relacji rodzic-dziecko. No ale tak się nie da i gdzieś tam po drodze powstaje dużo frustracji i kryzys w związku, kiedy jednak okazuje się, że ktoś nie załatwi za nas naszych psychicznych deficytów.

dolchus

@koniecswiata Ważny i ciekawy artykuł, dzięki

FrytBajt2057

@koniecswiata No tak, ale to działa wtedy jeżeli się faktycznie zmienia. W przypadku osób niezmieniających się, jedyną opcją są podobne jednostki. Palący alkoholik, znajduje pijącą alkoholiczkę i razem dyndają po mieście jak popękane żyrandole, dopóki któreś nie gruchnie "pozamiłośnie" o twardość życia.


Z kolei wzięcie się za siebie otwiera też wrota "wymagania od innych" i lekkiego wybrzydzania, niewybaczania uchybień. Czy chęć poznania kogoś równie wyleczonego będzie normą, czy kontynuacją traumy? Bo taki strach przed byciem oszukanym, jest czymś pierwotnym, co w człowieku zostaje, jeśli miał toksyczne korzenie. A skoro on teraz jest lepszy, to wymaga więcej.


Tego jakie wady da się zaakceptować, chyba też powinno się nauczyć.

koniecswiata

@FrytBajt2057 Ja bym to nazwała po prostu lepszym poznaniem siebie. Jeżeli znasz siebie, to wiesz, czego chcesz od życia i od tej drugiej osoby. Wiesz gdzie są Twoje granice, czego absolutnie nie jesteś w stanie zaakceptować. I to jest ok.


Czy chęć poznania kogoś równie wyleczonego będzie normą, czy kontynuacją traumy?


Tu chodziło mi raczej o pewne podświadome schematy. Myślę, że każdy chce poznać "wyleczoną" i stabilną osobę, tylko jeżeli ma nieprzepracowaną traumę (każdy ma na jakimś poziomie), to spotka "normalną" osobę i wszystko ładnie, pięknie, tylko stwierdza, że ta osoba jest nudna, albo jej/jego nie pociąga. I logicznie rozumiemy, że to dobra partią, że ma dobrą przyszłość, że będzie dobrym rodzicem, itp, ale ... Nie ma "tej chemii", bo nie ma tej dynamiki, którą pamiętamy z wczesnych relacji z opiekunami. Jeżeli ktoś to zrozumie i zacznie z tym pracować, to ma szansę wejść na wyższy poziom, po nitce do kłębka tego pierwotnego zranienia. To taki portal do uleczenia

FrytBajt2057

@koniecswiata Pokochać nudę

Zaloguj się aby komentować

Święty ogień z opactwa w Kildare

Topographia Hibernica (XII w.) zawiera kilka ciekawych wzmianek dotyczących średniowiecznego opactwa św. Brygidy w Kildare (Irlandia) - w opactwie miał m. in. istnieć zwyczaj podtrzymywania wiecznego ognia płonącego ku czci świętej: "...ogień świętej Brygidy, który jak mawiają, nigdy nie gaśnie. Nie dlatego, że nie może zostać wygaszony, ale dlatego, że mniszki i święte kobiety troszczą się o niego i karmią go, dokładając drewno (...)." Podtrzymywany niezmiennie od lat, ogień miał mieć tę cudowną właściwość, że nie pozostawiał po sobie popiołu.

Ogniem miało opiekować się dziewiętnaście mniszek, podtrzymując go na zmianę przez dziewiętnaście kolejnych nocy. Dwudziestej nocy ostatnia mniszka miała, zgodnie ze zwyczajem, pozostawiać zapas drewna przy ogniu i mówić: "Brygido, zajmij się swym własnym ogniem, bo tej nocy wypada twoja kolej", a następnie odchodzić. Wierzono, że każdej dwudziestej nocy święta dogląda ognia osobiście.

Miejsce, w którym płonął ogień, miało być otoczone kolistym ogrodzeniem, poza które nie wolno było wchodzić mężczyznom - na tych, którzy łamali ten zakaz, miała spadać kara boska. Zgodnie z obowiązującym prawem, ogniem świętej Brygidy mogły opiekować się wyłącznie kobiety. Do podtrzymywania płomieni nie wolno było im używać własnego oddechu, a wyłącznie przeznaczonych do tego celu miechów.

Koncepcja czystego, wiecznego ognia kojarzonego z bogami i świętymi miejscami od wieków zajmowała istotne miejsce w wielu kulturach i religiach. Wiecznie płonące ognie podtrzymywały m. in. kapłanki w świątyniach greckiej bogini Hestii i rzymskiej bogini Westy. Możliwe, że ogień świętej Brygidy był kontynuacją podobnej pogańskiej tradycji - utrzymywania wiecznego ognia w dawnym miejscu kultu celtyckiej bogini Brigit. Święta Brygida z Kildare, której wspomnienie liturgiczne przypada 1 lutego - w dniu celtyckiego święta Imbolc - pod wieloma względami przypomina schrystianizowaną wersję pogańskiej bogini.

Warto jednak pamiętać, że Topographia Hibernica jest tekstem, w którym Irlandczycy są przedstawieni w niezbyt przychylnym świetle, a sam ogień świętej Brygidy nie jest szczegółowo wzmiankowany w innych średniowiecznych źródłach pisanych dotyczących kultu świętej. W związku z tym niektórzy traktują ten opis bardziej jako próbę wymieszania kultu irlandzkiej świętej z pogańskimi praktykami, co miałoby służyć przedstawieniu Irlandczyków jako ludu zacofanego i "barbarzyńskiego". Ta interpretacja wydaje się szczególnie popularna w niektórych środowiskach chrześcijańskich, starających się odciąć kult świętej od przedchrześcijańskich, pogańskich konotacji.

Ogień świętej Brygidy miał płonąć w opactwie aż do kasaty klasztorów na terenie Anglii, Walii i Irlandii, przeprowadzonej w latach 1536 - 1541 przez Henryka VIII. W 1993 roku ogień zapalono ponownie - od tego czasu "płomień świętej Brygidy" jest podtrzymywany przez siostry brygidki w Solas Bhride w Kildare.

Ilustracje: Miejsce oznaczone jako "Saint Brigid's Fire Temple" (fot. J. Dempsey i D. Snelson). Katedra świętej Brygidy w Kildare została zrekonstruowana w XIX wieku po tym, jak popadła w ruinę - miejsce, w którym miał płonąć ogień poświęcony świętej, jest wyznaczone wyłącznie orientacyjnie, w obrębie zachowanych fundamentów budynku o bliżej nieokreślonej funkcji.

Plus rysunek ruiny tzw. "Fire House" z 1784 roku.

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia #sredniowiecze #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent
bcc3c2b8-6537-4227-8e41-5927335fde2c
110145fb-9089-44a9-ba25-8f13edbd49f4
ea9d2575-4d46-4bef-bbac-4bb7c738fc0f
24d34b28-4a3f-4ccd-a781-af406b109e7f
pol-scot

@Apaturia uwielbiam takie miejsca

Zaloguj się aby komentować

Trzy Dni Kosa - w folklorze włoskim dni kosa (giorni della merla) to trzy ostatnie dni stycznia tradycyjnie uważane za najmroźniejsze Jeśli rzeczywiście trzyma wtedy mróz, ma to zapowiadać rychłe nadejście wiosny. Jeśli jednak w czasie dni kosa trwa ocieplenie, mówi się, że na wiosnę trzeba będzie jeszcze poczekać, bo niebawem powrócą mrozy.

Dni kosa wiążą się częściowo ze zjawiskiem "fałszywej wiosny" - kiedy po łudząco wiosennym ociepleniu, podczas którego rośliny zdążają już rozpocząć wegetację, nagle powracają mrozy i zimowa aura.

Nie wiadomo dokładnie, od kiedy w tradycji ludowej ostatnie dni stycznia wiązane są właśnie z kosem, jednak jednym z najstarszych świadectw tego powiązania jest fragment Boskiej komedii Dantego z początku XIV wieku. W Pieśni XIII Czyśćca jedna z pokutujących dusz wyznaje, że popadła w pychę niczym kos:

Z radości szał mię opanował nowy:
Wołałam wodząc oczyma po niebie,
»Teraz, o Boże, nie lękam się ciebie!«
Tak kos zdradzony ciepłym dniem zimowym,
Śpiewa, nie myśląc o zamrozie nowym.

Legenda o kosie ma we włoskim folklorze wiele wersji. Według jednej z nich styczeń miał kiedyś tylko dwadzieścia osiem dni, a kosy nie miały czarnych piór, tak jak teraz, ale były całe białe. Właśnie jeden z takich kosów - ku swojemu wielkiemu utrapieniu - był co roku dręczony przez styczeń. Gdy tylko opuszczał swoją siedzibę i wyruszał na poszukiwanie pożywienia, styczeń złośliwie mroził wszystko zimowych chłodem. Ptak nie mógł niczego znaleźć i wracał do gniazda zmarznięty i głodny.

Kos uznał w końcu, że starczy już tego prześladowania - jednego roku zgromadził zapasy jedzenia na cały miesiąc, tak, żeby wystarczyły do ostatniego dnia. Przez cały styczeń nie wyściubiał dzioba ze swojej kryjówki, a dwudziestego ósmego wyfrunął na zewnątrz i zaczął śpiewać, naśmiewając się ze stycznia, który w tym roku nie był w stanie wyrządzić mu żadnej szkody.

Styczeń poczuł się obrażony. Żeby się zemścić, pożyczył trzy dni od lutego i te dodatkowe dni wypełnił takim mrozem, śnieżycami i lodowatym deszczem, jakich nie było wcześniej przez cały miesiąc. Kos musiał szybko poszukać sobie schronienia, żeby nie zamarznąć - wypatrzył komin i tam się schował. Kiedy po trzech dniach pogoda się uspokoiła na tyle, że mógł bezpiecznie opuścić kryjówkę, okazało się, że jego pióra z białych zrobiły się czarne. Odtąd wszystkie kosy mają czarne pióra, a styczeń ma trzydzieści jeden dni zamiast dwudziestu ośmiu

W legendzie jest ziarnko prawdy. Odnośnie kosów o białych piórach, raczej nie były nigdy powszechne, ale niektóre osobniki rzeczywiście są częściowo lub nawet całkowicie białe. Natomiast styczeń nie zawsze miał trzydzieści jeden dni - według kalendarza rzymskiego miał ich dwadzieścia dziewięć. Zmieniło się to dopiero po reformie juliańskiej w 46 r. p.n.e.

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia #folklor #zwierzeta #ptaki #przyroda #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #natura #pogoda #legendy
2bdef6de-e20a-482a-af7e-89c212cbbec8
79ac8737-2319-42bd-a949-b8d8d6ccfb15
niebylem

@Apaturia a białe kosy to nie są normalne kosy z bielactwem? Bo z tego co wiem to nie tak rzadko spotykane zjawisko u ptaków. Czytałem o tym kiedyś gdy widziałem białą kawkę.

Apaturia

@niebylem Tak, białe kosy nie należą do osobnego gatunku - to po prostu osobniki z leucyzmem lub albinizmem (leucyzm może przy okazji sprawiać, że ptak ma niecałkowicie białe upierzenie ).

Zaloguj się aby komentować

Jutro na younity będzie można obejrzeć film "Mądrość traumy" z udziałem dr Gabora Mate. Link do rejestracji.

Za darmo? Nie, kosztem jest zarejestrowanie się i podanie maila. Oprócz tego jest za darmo. Trochę później spamują swoimi kursami, więc wybierzcie mądrze maila, którego chcecie podać Wierzę, że sobie poradzicie, bo naprawdę warto obejrzeć ten film. Normalnie za obejrzenie go trzeba wybulić minimum 5$ dotacji.

Gabor Mate jest emerytowanym lekarzem, który przez 20 lat najpierw pracował w przychodni rodzinnej, a potem na oddziale opieki paliatywnej. Następnie przez ponad dekadę zajmował się osobami uzależnionymi od narkotyków i chorymi psychicznie w dzielnicy Downtown Eastside w Vancouver. Jest również popularnym mówcą cenionym ze względu na swoją wiedzę na temat uzależnień, traumy, rozwoju dzieci oraz powiązań między stresem a chorobami.

Więcej info o filmie tutaj

#psychologia #trauma #ciekawostki #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent
Zapisz się bezpłatnie | Mądrość traumy | Gabor Mate | younity PL

Zapisz się bezpłatnie | Mądrość traumy | Gabor Mate | younity PL

[et_pb_section fb_built=”1″ fullwidth=”on” disabled_on=”on|off|off” _builder_version=”4.21.0″ _module_preset=”default” parallax=”on” saved_tabs=”all” locked=”off” global_colors_info=”{}”][et_pb_fullwidth_image src=”https://www.younity.one/wp-content/uploads/Standardpages-PL-YounityHeaderImage-Desktop-v2.png” title_text=”Standardpages-PL-YounityHeaderImage-Mobile-v2″ src_tablet=”https://www.younity.one/wp-content/uploads/Standardpages-PL-YounityHeaderImage-Tablet-v2.png” src_phone=”https://www.younity.one/wp-content/uploads/Standardpages-PL-YounityHeaderImage-Mobile-v2.png” src_last_edited=”on|phone” disabled_on=”off|off|off” _builder_version=”4.21.0″ _module_preset=”default” background_image=”https://www.younity.one/wp-content/uploads/Header-Younity-SV-42.png” background_enable_image=”off” positioning=”absolute” position_origin_a=”top_center” vertical_offset=”0px” z_index=”126″ position_origin_a_phone=”top_center” position_origin_a_last_edited=”off|tablet” position_origin_f_last_edited=”off|tablet” position_origin_r_tablet=”top_left” position_origin_r_last_edited=”off|tablet” width=”100%” width_tablet=”100%” width_phone=”250%” width_last_edited=”on|phone” max_width=”100%” min_height=”60px” overflow-x=”hidden” overflow-y=”hidden” custom_margin=”||||false|false” custom_margin_phone=”||||false|false” custom_margin_last_edited=”off|desktop” custom_padding=”||||false|false” positioning_tablet=”absolute” positioning_phone=”absolute” positioning_last_edited=”off|tablet” custom_css_main_element=”border-image-slice: 1 !important;||border-image-source: linear-gradient(90deg,#1D2E64 0%,#E5007D 95%) !important;” border_width_top=”4px” border_color_top=”#f77e7e” global_colors_info=”{}”][/et_pb_fullwidth_image][/et_pb_section][et_pb_section fb_built=”1″ […]

Younity
DeGeneracja

Kiedy czekasz na mail weryfikacyjny który nie przychodzi od godziny

41de3451-1d00-441d-a98d-49e07453d909
koniecswiata

@DeGeneracja może mail trafił do spamu?

DeGeneracja

@koniecswiata No jakby ci to powiedzieć...Nie. Sprawdzam zawsze te 2 foldery.

Ps. Nadal nic nie przyszło. Wyczuwam wał

Zaloguj się aby komentować

Zapraszam na gruby odcinek Marty Niedźwiedzkiej "O zmierzchu", który poświęcony jest stracie.

Wobec straty jesteśmy demokratycznie przerażeni, bezradni, zagubieni i bardzo demokratycznie cierpimy

O zmierzchu - Robienie miejsca na nowe

Dla mnie najboleśniejszą stratą w moim życiu była utrata pewnych iluzji i zaakceptowanie, że życie jest jakie jest i nie będzie inne tylko dlatego, że ją mam jakieś poczucie braku, albo jakieś roszczenia w stosunku do niego.
Dosyć bolesne było też zrozumienie, że nie jestem nieśmiertelna[!], jak zachorowałam na przewlekłą chorobę (a uwierzcie mi, że miałam naprawdę końskie zdrowie do tamtego czasu).

#psychologia #niedzwiedzka #ozmierzchu #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent
Gepard_z_Libii

@koniecswiata Wiesz co jest najlepsze?

Ta pustka w twoim wnętrzu po stracie, uczucie nicości i tęsknota, to jesteś właśnie Ty.

Tak długo, jak się przed tym bronimy, tak długo czujemy w tej pustce nicość, brak, a kiedy już uda się to zaakceptować i ćwicząc wchodzenie w ta pustkę, ona zaczyna się rozrastać i pewnego razu eksploduje, tak silną energią, że się przestraszysz i zadrżysz z wrażenia i życie wejdzie na nowy poziom, a Ty staniesz się sobą i będziesz działać naturalnie, bez stresu, popłyniesz z prądem jak rzeka.

koniecswiata

@Gepard_z_Libii Dzięki za te wglądy i Twoją perspektywę - one naprawdę dużo mi pomagają.

Dopiero od niedawna umiem świadomie przeżywać cokolwiek, wcześniej żyłam oderwana od swojego ciała i swoich uczuć. Rozłupałam kilka zbroi, podejrzewam, że mam ich na sobie jeszcze... Tysiące. To wszystko jest takie proste, ale jednocześnie takie trudne

Gepard_z_Libii

@koniecswiata Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mogę komuś pomóc i dzielić się swoim doświadczeniem i wiedzą.

To daje mi siłę do dalszego działania i nadaje jeszcze więcej sensu mojemu życiu.

I nie ma dla Mnie znaczenia ilość osób, a samo to że choćby jedna osoba poprawi swój byt, dzięki moim staraniom ma ogromne znaczenie.


Nie przejmuj się niczym.

Ta droga może być łatwa, lekka i przyjemna.

Trzeba tylko działać z wiarą, nadzieją i humorkiem.


Wyrobilem sobie nawyk myślowy, polegający na tym, że jak spotyka mnie coś złego, to traktuje to jako sprawdzian mojego nastawienia i staram się wszystko brać na klatę z uśmiechem i wdzięcznością.


Jesteś wielka i odważna, a przed sobą masz piękne życie.

Bądź dla siebie tak dobra, jak dla kogoś z kim chciałabyś spędzić resztę życia.


Bo tak właśnie jest.

Przed sobą nie uciekniesz

splash545

Faktycznie odcinek dobry i mocny. Temat dla mnie ciężki i bardzo aktualny. 

Poprzedni rok był dla mnie rewelacyjny, był moją przemianą. Zmieniłem się wewnętrznie, zacząłem od właściwej strony, od rzeczy ode mnie zależnych - moich wyobrażeń, wartości, przekonań. Przestałem żyć w sposób bezmyślny. Prowadzę teraz przemyślane, dużo lepsze życie niż kiedyś, niż do niedawna. No i właśnie, niedługo przyjdzie mi za to zapłacić. Bo przemyślane życie, w zgodzie z sobą to też obowiązki. A takim obowiązkiem, który mnie czeka jest uporządkowanie tych wszystkich rzeczy niezależnych, które się przez lata bezmyślnego życia nagromadziły, a których teraz już nie mogę tolerować, a tym bardziej przyjąć jako coś zgodnego z moim nowym życiem.

Czeka mnie robienie porządku w relacjach, które nawiązałem i decyzjach biznesowych, które podjąłem żyjąc na oślep. A do niektórych z tych rzeczy jestem mocno zakotwiczony, bo sam siebie oszukiwałem właśnie dlatego, żeby nie stracić. Łatwiej jest siebie oszukać i udawać, że jest dobrze, że będzie dobrze, że jeszcze się uda.

Z tym, że ja już nie mogę sobie na to pozwolić, bo kim bym się wtedy stał? Cała ta moja wewnętrzna przemiana stała by się ułudą i krótkim snem o życiu takim jakie bym chciał mieć. Mam, więc nadzieję, że gdy przyjdzie moment próby, gdy przyjdzie moment poświęcenia, będę wtedy silny i zrobię to co powinienem.

Nie wiem jeszcze ile stracę, lecz wiem, że dużo, wiem, że będzie boleć. To jest mój moment próby, przypieczętowanie mojej przemiany, bo bez tego to wszystko czym teraz żyje nie będzie znaczyć nic. I tak, boję się tego. No ale co z tego, takie jest życie. Chciałeś żyć dobrze, chciałeś żyć tak jak chcesz - to teraz płać.

koniecswiata

@splash545 Powodzenia, życzę Ci, żeby to było jak najmniej bolesne jak się da.

splash545

@koniecswiata Dziękuję i mam nadzieję, że Tobie też starczy sił na dalsze rozłupywanie kolejnych zbroi.

TuzZaRogiem

@koniecswiata uwielbiam Martę i to jak zabiera się za tematy. Wczoraj przesluchalem i to jest jeden z bardziej gęstych odcinkow

koniecswiata

@TuzZaRogiem Niedźwiedzka jest bardzo charyzmatyczna i przyjemnie jej się słucha, poza tym ma bardzo dużą wiedzę i doświadczenie - ja czerpię garściami z tych jej podcastów, chociaż są takie, które bardziej ze mną rezonują i takie, które mniej. Ten odcinek dotyka kwestii, które wolelibyśmy zamieść pod dywan i w ogóle się nimi nie zajmować. No ale to nie jest przepis na dobre życie.

Zaloguj się aby komentować

Zapraszam na spotkanie z Martą Niedźwiedzką w podkaście "O zmierzchu". Tym razem zapraszam do posłuchania i do dyskusji o dotyku.

https://open.spotify.com/episode/1uSfblchCqQIAMZcZGqklA?si=E9Q-Ao1WQSuEk0U8-dKO1Q

TLDW
By przeżyć, trzeba nam czterech uścisków dziennie. By zachować zdrowie, trzeba ośmiu uścisków dziennie.
By się rozwijać, trzeba dwunastu uścisków dziennie.
Virginia Satir

Dotyk uruchamia w naszym ciele produkcję oksytocyny, serotoniny, dopaminy, redukuje stres - oksytocyna działa bardzo skutecznie na redukcję kortyzolu. Układ nerwowy przepina się z reakcji walcz/uciekaj/zastygnij na reakcję poszukiwania interakcji społecznych - jest to najbardziej przystosowawcza część, młodsza od tych starych reakcji stresowych. Działa wtedy, kiedy aktywuje się nerw błędny, pojawia się pobudzenie dotykowe - albo ktoś nas dotyka albo my siebie.
Poszukiwanie relacji międzyludzkiej jako odpowiedź na stres emocjonalny jest zdrowe i przystosowawcze.

Jakość dotyku - i dotykany, i dotykający są naprawdę połączeni i w kontakcie emocjonalnym, w którym gadanie nie jest potrzebne. Dawca i biorca są zaangażowani i obecni.
Najlepiej działa taki dotyk, który jest w miarę wyraźny i w miarę powolny 3-5cm/sek.

Dotyk jest pierwszym zmysłem, którego uczymy się jeszcze w życiu płodowym i zaczyna działać zaraz po urodzeniu.

Deprywacja dotyku jest dla nas katastrofą psychiczną. Dla niemowląt jest wręcz śmiertelna (w XIII wieku niemiecki cesarz Fryderyk II Hohenstauf nakazał przeprowadzić słynny „eksperyment deprywacyjny" polegający na wychowywaniu grupy dzieci w całkowitej izolacji od mowy - czyli również od opiekunów posługującym się językiem - w celu sprawdzenia, jaki język wytworzy taka grupa - w rezultacie wszystkie dzieci zmarły).
Dzieci bez dotykania nigdy nie rozwijają się zdrowo emocjonalnie i intelektualnie.
Niedotykane niemowlęta zaczynają mieć bardzo szybko neurologiczne zmiany w mózgu.

W tym miejscu należy wspomnieć o kolejnym, kontrowersyjnym eksperymencie Harlowa na małpkach rezuskach - dla ssaków ważniejsze jest doświadczenie bliskości i dotyku i wynikające z tego poczucie bezpieczeństwa, zaopiekowania i łączności niż nawet jedzenie.

Tiffany Field przeprowadzała badania nad dotykiem - tzw. skin hunger - mają to wszyscy ludzie, którzy cierpią na brak interakcji z innymi, np więźniowie, kosmonauci. Odczuwanie "skin hunger" jest zbliżone do odczuwania głodu pożywienia, zostawia nas w podobnym dystresie. Cywilizacyjne na głód dotyku najczęściej cierpią starsze osoby i mężczyźni, którzy są wyjątkowo nieuprzywilejowani pod kątem dotyku w naszej kulturze. Młodzi mężczyźni, dorastając, są jakby z dotyku wyjmowani, czyli coraz mniej osób dotyka młodego chłopaka jak on dorasta, matki przestają dotykać, ojcowie najczęściej nie dotykają, oni nie dotykają się też między sobą, bo "faceci się nie dotykają". Nawet w pewnym momencie dotyk między mężczyzną a kobietą zaczyna być bardzo obciążony ewidentną dwuznacznością i w związku z tym mężczyźni potrafią żyć bardzo długo w braku nieseksualnego dotyku. Ten głód dotyku często się nawarstwia latami i skutkuje np. agresją. Nawet jeżeli to nie pójdzie w tą stronę to może się skończyć tym, że ci mężczyźni mają wielkie ciśnienie na seks, dlatego, że stosunek seksualny jest jedynym miejscem gdzie mogą nakarmić ten głód dotyku. Taka relacja jest uboga, bo tam nie ma nic z nasycania się i celebracji, tam jest łagodzenie tego głodu. Jeżeli tacy mężczyźni wrócą do siebie i uświadomią sobie ten mechanizm i zaczną sięgać po różne formy dotyku (to nie musi być dotyk erotyczny), to zazwyczaj to kompulsywne ciśnienie na seks spada a wzrasta możliwość przeżywania tego spotkania seksualnego na innym poziomie.

W kulturach wysokodotykowych, w których ten dystans międzyludzki jest mniejszy, jest dużo mniej agresji bezpośredniej, dużo większą skłonność do załatwienia agresji w sposób inny niż przemocowy.

Wszystkie najważniejsze komunikaty: jesteś bezpieczny, widzę cię, kocham, pożądam da się przekazać bez gadania. Wycofanie dotyku jest jednym z pierwszych komunikatów o osłabieniu więzi, o tym, że ludzie się od siebie odwracają i nie chcą być tak blisko i nie chcą mieć tego połączenia.
Dotyku nie można zakłamać, tzn. można dotykać nieświadomie, ale jeżeli dotyka się świadomie, to nie można dotykać z zainteresowaniem czy z pożądaniem, kogoś kto nas nie interesuje albo kogo nie pożądamy. Nie można dotykać ciepło i kojąco kogoś, co do kogo mamy negatywne uczucia, albo np. gniew. Można uprawiać seks bez zaangażowania emocjonalnego ale ciężko jest w takim układzie uzyskać ten rodzaj emocjonalnego nakarmienia, o które bardzo wielu osobom w intymności chodzi. W każdej relacji, czy to intymnej czy przyjacielskiej dotyk mówi o tym co się tak naprawdę dzieje, przez to, że kształtuje to takie najbardziej pierwotne i niedające się przekłamać doświadczenie kontaktu. Całą resztę możemy "pościemniać", możemy oszukać komunikaty wzrokowe, dźwiękowe , ale w dotyku możemy być w tym, co jest naprawdę.

Poniżej ćwiczenie, którego celem jest powrót do świadomego dotykania, czyli wyjście z tego automatycznego miziania i miętolenia, a wejście w aktywne dawania, branie i obecność . To ćwiczenie zaproponowała Betty Martin, nazywa się "Three minutes game". Ono jest z definicji aseksualne.

Dwie osoby siadają na przeciwko siebie:
Osoba 1 - dawca dotyku - pyta osobę 2 jak chce być dotykany/dotykana przez 3 minuty. Osoba 2, która ma być dotykana ma się spokojnie zastanowić co, jak i gdzie będzie ok i ma to jasno określić. 
Dający dotyk daje dotyk biorcy, a biorca nie może zostawać w tym momencie pasywny, musi aktywnie odbierać to, co się dzieje.
Po 3 min osoba 1, która będzie teraz biorcą dotyku pyta osoby 2 jak będzie ją dotykać przez 3 min i świadomie zgadza się albo nie na dany dotyk. Potem się zamieniają.

Ćwiczenie to pomaga nam zauważyć jak bardzo dotykamy się "na automacie", jak bardzo nie wiemy co nam sprawia przyjemność, jak bardzo jest nam ciężko poprosić, jak często robimy coś wbrew sobie, bo druga osoba tego od nas oczekuje. Ludzie często mają tak, że dawanie dotyku przychodzi im z łatwością, ale utrzymanie tego świadomego kontaktu w braniu jest dosyć skomplikowane.

Ludzka egzystencja bez dotyku jest pozbawiona bardzo istotnego, więziotwórczego materiału.
W tym świadomym dawaniu dotyku jest coś totalnie ważnego, jeżeli chodzi o relacje, bo tylko tą drogą jesteśmy w stanie przekazać pewien rodzaj ciepła i uwagi, który jest nieprzekazywalny żadną inną drogą.

#psychologia #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #rozwojosobisty

Zaloguj się aby komentować

12 grudnia 2014 roku, piątek

Było około 7 rano, gdy Kamil wygrzebał się spod kołdry. Szybko zebrał się do wyjścia, żeby znów nie musieć słuchać kazań, że spóźni się na lekcje. Wszak mógłby się zbuntować i robić, co zechce, od dwóch dni jest przecież pełnoletni. Jednak maturę chciałby mieć. Ojciec zawiózł go pod samą szkołę. Robił tak od pewnego czasu, by syn znowu nie urwał się na wagary. Jerzy odprowadził go wzrokiem pod same drzwi liceum i odjechał. Kamil odczekał chwilę w szatni, po czym wyszedł z budynku. Miejskim dojechał na Orzechówek do Zuźki, która tego dnia nawet nie zamierzała udawać, że wybiera się do szkoły. Jej matki jak zwykle nie było. Kamil do Rakowisk wrócił przed 10. Wypakował z plecaka podręczniki, na ich miejsce włożył starannie złożone w kostkę ubrania. Jerzy nie był zadowolony, gdy zastał syna w domu. Nastolatek prosił o 150 złotych, tłumaczył, że jedzie dziś do Krakowa, Zuźka ma wieczorek poetycki. Wiersze pisze pod pseudonimem Maria Goniewicz. Mama zasponsorowała jej wydanie tomiku jako prezent na osiemnastkę. Jerzy odmówił. Kamil musi najpierw poprawić oceny i zdać maturę. Najlepiej jakby zerwał kontakty z tą Zuźką, ma na niego zły wpływ. W przeciwnym wypadku nic od niego nie dostanie. – Za dobrze miałeś – uznał. Ojciec był stanowczy, na 18. urodziny syn też nic od niego nie otrzymał.

O 12.40 Kamil wsiadł do taksówki. Agnieszka, jego matka, akurat wjeżdżała do garażu. W piątki wcześniej kończyła pracę. Widzieli się przez wilgotne szyby samochodów. Na dworcu PKP czekała już Zuźka w czarnej spódniczce za kolano i kurtce z dużym napisem „trouble maker”. Pociąg z Białej Podlaskiej do Warszawy odjeżdżał chwilę po 13. W Złotych Tarasach długo szukali sklepu, gdzie mogliby kupić mlecznobiałe płaszcze przeciwdeszczowe – takie jak miał Patrick Bateman w „American Psycho”. Chcieli też za małe buty, tak by na miejscu zbrodni zostawić ślady w innych rozmiarach niż własne i zmylić policję. Płaszczy nie znaleźli, a na buty nie wystarczyłoby im pieniędzy. W Carrefourze kupili tylko paczkę lateksowych rękawiczek i dwie pary żółtych do mycia naczyń. Na górze galerii zjedli makaron z kurczakiem i wypili soki multiwitamina. Po obiedzie w parku pod Pałacem Kultury, czekając na kolegę Zuźki, spalili jointy. Myśląc, że sporo zarobią na spadku po rodzicach Kamila, Zuźka zaproponowała mu niemałą sumę za dowiezienie ich do Krakowa.

50 kilometrów przed stolicą małopolski 18-latka skłamała, że zapomniała laptopa, na którym ma wiersze i pilnie muszą wracać do Białej Podlaskiej. Wynegocjowała wyższą stawkę z kierującym, który – niezbyt zadowolony – zawrócił się na Lubelszczyznę. „Jesteśmy już prawie na miejscu” – napisał w SMS-ie do matki Kamil. Odpisała, by pamiętał o maturach próbnych w poniedziałek. „Ok, pamiętam”. Wyłączył telefon, tak by nie logował się do stacji BTS poza Krakowem i – w razie czego – nie było dowodów, że tej nocy jednak był w domu. Do Rakowisk dojechali około godziny 2.30. Kierowcy powiedzieli, że wrócą niedługo. Z zaparkowanego około 200 metrów od domu Agnieszki i Jerzego samochodu wzięli plecaki i odeszli kawałek dalej, tak by w przydrożnych zaroślach przebrać się w stare ubrania, których nie będzie im szkoda zabrudzić krwią i później wyrzucić. Włożyli białe rękawiczki. Każdy wziął po myśliwskim nożu z drewnianą rękojeścią, które Zuźka niepostrzeżenie zabrała z mieszkania swojego dziadka.

Za drzwiami, wesoło merdając ogonem, przywitał ich rodzinny pies. Kamil wystawił swojego spaniela na zewnątrz i zdjął buty. Boso, po cichu, zakradli się do sypialni. – Trzy, czte… ryyy! – odliczyli nad łóżkiem pogrążonego w śnie małżeństwa, po czym zaczęli dźgać na oślep. Kamil zabijał mamę, Zuźka Jerzego.

• • •

„Ty i kobieta, której
kiedyś zdeptałam serce,
mieszkacie obok siebie. To dziwne
miejsce, w którym ostatnio
podobno jest o mnie głośno.
Przygotowanie do końca
nie naszego świata
nie zawsze jednak idzie dobrze,
ale już niedługo”.

Maria Goniewicz, 7 grudnia 2014 roku

• • •

Tekst napisałam na podstawie akt sądowych i składanych w nich przez Kamila N. i Zuzannę N. wyjaśnień.

Na zdjęciu Kamil N. we wrześniu 2014 roku.

• • •

Więcej o polskich zbrodniach na polskiepato.plfejsbuku i insta .

#polskiepato  #kryminalne  #bialapodlaska  #lubelskie  #mariagoniewicz #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent
4a5c5131-85c5-4365-b478-9e428b8bc958
monke

@kvoka Zuzanna M. a nie N. Czy ten wiersz jest w całości?

Zaloguj się aby komentować

Jakiś czas temu przeczytałem "How to read a book" - książkę o tym jak analizować tekst książki. Łapcie skrócone notatki

#ksiazki #czytajzhejto #qualitycontent

Stopnie umiejętności czytania
Wyróżniamy cztery stopnie umiejętności czytania: elementarne, przeglądowe, analityczne, i czytanie synoptyczne. Przejście na wyższy poziom wiąże się z opanowaniem stopnia poprzedniego; osiągnięcie wyższego poziomu jest niemożliwe bez solidnych podstaw z poprzednich etapów.

Na poziomie czytania elementarnego, kształconego w szkole podstawowej, skupiamy się na rozpoznawaniu liter, słów, zdań, oraz nauce gramatyki i wymowy. Kluczowe pytania to m.in. Co znaczy dane słowo? Co znaczy dane zdanie? (bez głębszych interpretacji).

Przechodząc do czytania przeglądowego, naszym celem jest efektywne przeskanowanie tekstu, aby wydobyć jak najwięcej informacji w możliwie krótkim czasie, często ograniczonym np. do 15-30 minut. Po zakończeniu tego rodzaju czytania, powinniśmy być w stanie odpowiadać na pytania dotyczące rodzaju tekstu, jego struktury i podziału na sekcje.

Czytanie analityczne stanowi najbardziej wymagający poziom - czytanie i praca nad tekstem bez limitu czasowego. Wymaga pełnego zrozumienia tekstu oraz zadawania wielu pytań dotyczących książki.

Ostatni stopień to czytanie synoptyczne, znane również jako czytanie porównawcze. Polega na czytaniu jednej książki w kontekście innych tekstów, ich porównywaniu oraz analizowaniu wspólnych tematów i treści.

Czytanie analityczne
Proces czytania analitycznego składa się z trzech kluczowych etapów:

  • Odkrywanie, o czym jest książka (zasady 1-4).
  • Interpretacja treści (zasady 5-8).
  • Krytyka książki (zasady 9 - 15).

Zasady czytania analitycznego
1. Sklasyfikuj książkę ze względu na jej rodzaj i tematykę. Tytuł i wstęp są szczególnie ważne podczas kategoryzacji książek. Na przykład, tytuł “The Decline and Fall of the Roman Empire” (“Zmierzch Cesarstwa Rzymskiego”) wskazuje na tematykę historii Cesarstwa Rzymskiego od jego szczytu do upadku. Autor często dostarcza w tytule lub wstępie kluczowych wskazówek dotyczących kategorii, do której należy książka.

Przeczytanie samego tytułu nie wystarczy, zwłaszcza jeśli nie masz szerokiego wachlarza kategorii, które możesz przypisać książce. Na przykład, “Elementy” Euklidesa i “Zasady psychologii” W. Jamesa to dwie podobne książki (obie naukowe), ale z różnych dziedzin naukowych. Podobnie, “Polityka” Arystotelesa i “Bogactwo Narodów” A. Smitha, choć dotyczą różnych tematów, można wskazać podobieństwa i różnice, jeśli masz pojęcie o “problemach praktyczny” i ich różnych rodzajach.

Podstawowa klasyfikacja obejmuje literaturę piękną i literaturę “non-fiction” (historia, filozofia, matematyka, nauki ścisłe, nauki społeczne). Inny podział to książki teoretyczne i praktyczne.

2. Opisz treść książki w jak największym skrócie.

3. Wylicz główne części książki w odpowiedniej kolejności i relacji oraz opisz je tak, jak opisałeś całość. Książka składa się z części, podobnie jak dom z cegieł i pokoi. W doskonale zbudowanej książce wszystko jest umiejscowione w odpowiednich miejscach, podobnie jak w doskonale zaprojektowanym domu. W przypadku złej struktury książki może to być równie frustrujące, jak w przypadku źle zaprojektowanego domu, gdzie pokoje są źle rozmieszczone. Każda część książki może mieć swoją niezależną strukturę, ale musi być powiązana z innymi częściami, aby wnosić coś do całości książki.

Im lepsza struktura książki, tym łatwiej ją zrozumieć.

Czasem możemy użyć innej struktury niż ta zaproponowana przez autora, jeśli uważamy, że jest bardziej odpowiednia.

4. Zidentyfikuj problem lub problemy, które autor próbuje rozwiązać. Autor może (ale nie musi) wyraźnie formułować pytania, które go interesują. Ważne jest, aby określić główne problemy, na które autor próbuje odpowiedzieć.

  1. Zrozum kluczowe terminy i pojęcia autora. Język nie zawsze jest precyzyjny, dlatego czytelnik i autor muszą mówić tym samym językiem.

6. Wydobądź główne tezy autora, starając się zrozumieć kluczowe zdania i twierdzenia. Podczas analizy staraj się najpierw odnaleźć najważniejsze słowa, a następnie najważniejsze zdania i tezy oraz argumenty autora.

Gdy rozumiesz główne zdania, musisz zrozumieć, co reprezentują te tezy. Aby to osiągnąć, powinieneś być w stanie wyrazić je innymi słowami. Jeśli tego nie potrafisz, oznacza to, że nie rozumiesz ich, zostały ci przekazane jedynie słowa, a nie wiedza. Kolejnym testem jest próba przedstawienia przykładu lub doświadczenia, które pasuje do opisanej tezy. Musisz być w stanie skonstruować przykład, który ilustruje ogólną prawdę zawartą w zdaniu.

Tezy stanowią odpowiedzi na pytania, sformułowane są jako deklaracje wiedzy lub opinii. Często wielu autorów prezentuje te same tezy, używając innych słów i zdań.

7. Zrozum argumenty autora, identyfikując lub konstruując je z sekwencji zdań. Argumentacja składa się z ciągu tez, z których niektóre stanowią uzasadnienie dla innych. Argumentacja może być zawarta w jednym zdaniu, kilku zdaniach, paragrafie lub rozciągać się na kilka paragrafów.

8. Określ, które problemy autor rozwiązał, a które pozostały nierozstrzygnięte. W przypadku tych ostatnich, rozważ, czy autor zdawał sobie sprawę z ich nierozwiązania.

9. Nie zaczynaj krytyki, dopóki nie zakończysz analizy książki (nie mów, że się zgadzasz, nie zgadzasz się, ani nie zawieszaj oceny, dopóki nie zrozumiesz). Jeśli starasz się zrozumieć książkę, a mimo to nie jesteś w stanie, to problem z tekstem, nie z Tobą. Zanim wydasz opinię, upewnij się, czy dane dzieło nie jest powiązane z innymi, które wpływają na jego zrozumienie. Na przykład nie można zrozumieć “Manifestu komunistycznego” Marxa bez uwzględnienia jego “Kapitału”.

10. Jeśli nie zgadzasz się z autorem, nie zaczynaj konfrontacyjnej krytyki. Nie powinieneś czytać książki z założeniem wyszukania w niej błędów. Celem czytania jest nauka, a nie wygrywanie w sporze. Powinieneś być otwarty na to, by zarówno zgadzać się, jak i nie zgadzać się z autorem.

Jeśli nie rozumiesz tekstu i wina leży po stronie tekstu, musisz wskazać konkretne fragmenty gdzie: struktura jest nieuporządkowana, części nie są ze sobą powiązane, słowa/terminy nie są używane przez autora systematycznie, przez co doprowadza to do nieporozumień.

Jeśli rozumiesz tekst i zgadzasz się z nim, nie ma więcej pracy. W przeciwnym razie trzeba zidentyfikować błędy autora.

11. Pokaż różnicę między wiedzą a osobistą opinią, prezentując uzasadnienie każdej krytycznej oceny. Wiedza jest opinią, którą można uzasadnić. Różnice zdań wynikają z braku zrozumienia (język jest niedoskonały), różnic w poziomie wiedzy i sposobach myślenia. Te różnice można zniwelować, osiągając porozumienie dzięki nauce.

  1. Wskaż obszary, w których autor jest niewystarczająco poinformowany. Autor jest niewystarczająco poinformowany, jeśli brakuje mu istotnych informacji lub wiedzy dotyczącej danego problemu. Trzeba określić, czego autorowi brakuje i dlaczego to jest istotne.

13. Wskaż obszary, w których autor jest źle poinformowany. Autor jest źle poinformowany, jeśli twierdzi, że pewne warunki są spełnione, choć w rzeczywistości nie są. Autor twierdzi, że posiada wiedzę, którą nie ma. Taki błąd trzeba ujawnić i pokazać, że przeciwna opinia jest bardziej prawdziwa i wiarygodna.

  1. Wskaż obszary, w których autor jest nielogiczny. Autor jest nielogiczny, jeśli jego rozumowanie zawiera błędy. Najczęstsze to:

  • Błąd non sequitur oznacza “nie wynika”, czyli wniosek nie wynika logicznie z przesłanek.
  • Błąd niespójności dowodu oznacza, że dwie rzeczy, które autor próbuje powiedzieć, są nie do pogodzenia (istnieje sprzeczność w ich wnioskach).

15. Wskaż obszary, w których analiza autora jest niekompletna. Analiza jest niekompletna, jeśli autor nie rozwiązał wszystkich problemów, nie wykorzystał pełni materiału, nie uwzględnił wszystkich implikacji i konsekwencji, lub nie zastanowił się nad wszystkimi możliwościami. Brak kompletności powinno się wykazać, wskazując na luki za pomocą własnej wiedzy lub innych źródeł.

Wskazówki do czytania analitycznego

Książki praktyczne:

  • Skupiają się na rzeczach, które działają krótko- i długoterminowo.
  • Inspirują do działania i wykonywania konkretnych czynności.
  • Przekazują wiedzę, ale ich nacisk jest na praktycznych zastosowaniach do rozwiązywania problemów.
  • Wskazują, jak coś zrobić lub wykonywać określone czynności.

Rodzaje książek praktycznych:

  • Książki inżynieryjne.
  • Książki medyczne.
  • Książki kulinarne.
  • Książki o moralności, zasadach i etyce - uczą, jak żyć i postępować zgodnie z określonymi wartościami.
  • Książki o problemach politycznych - doradzają, co robić i jak reagować na konkretne kwestie.
  • Książki ekonomiczne (poza reporterską, matematyczną czy statystyczną analizą zachowań ekonomicznych) - pomagają w organizacji życia ekonomicznego, zarówno na poziomie indywidualnym, jak i społecznym, i wskazują, co robić i jakie koszty ponosić.

Książki praktyczne można podzielić na dwie kategorie:

  • Książki prezentujące konkretne zasady, na przykład książki kucharskie lub poradniki.
  • Książki, które przedstawiają ogólne reguły generujące zasady, na przykład książki ekonomiczne, polityczne lub o moralności.

Podczas czytania książki praktycznej warto zastanowić się nad kilkoma kwestiami:

  • Jaki jest cel autora?
  • Jakie środki proponuje, aby osiągnąć ten cel?
  • Książki praktyczne często zawierają elementy retoryki i propagandy, gdzie autor stara się przekonać czytelnika do swoich racji. Dlatego osobowość autora może mieć większe znaczenie w tego rodzaju książkach niż w książkach teoretycznych.

Jeśli po przeczytaniu książki praktycznej zgadzasz się z jej treścią, nie ma przeszkód, aby wdrożyć proponowane zasady w życie.

Książki teoretyczne:

  • Skupiają się na rzeczach, które trzeba zrozumieć..
  • Przekazują wiedzę.
  • Prezentują, że dana rzecz jest faktem..
  • Starają się odpowiedzieć na pytania, czy coś jest prawdą, słuszne lub zasadne.

Rodzaje książek teoretycznych:

  • Książki historyczne - opisują wydarzenia z przeszłości i skupiają się na narracji.
  • Książki naukowe - zajmują się abstrakcyjnymi teoriami i ogólnymi zasadami, niekoniecznie konkretnymi wydarzeniami z przeszłości.
  • Książki filozoficzne - starają się odkryć ogólne zasady i głębsze sensy.

Jak odróżnić filozofię od nauk ścisłych? Jeśli książka teoretyczna kładzie nacisk na zagadnienia wykraczające poza codzienne doświadczenia, opiera się na eksperymentach, obserwacjach i dowodach empirycznych, to zaliczamy ją do nauk ścisłych. Przykłady takich książek to “Optyka” Newtona, który opierał się na eksperymentach z pryzmatami, lustrami i światłem, lub “O powstaniu gatunków” Darwina, opisujący wieloletnie obserwacje w przyrodzie.
Książki filozoficzne nie odwołują się do faktów lub obserwacji, które leżą poza doświadczeniami zwykłego człowieka.

Odnajdywanie istotnych słów i zdań
Słowo, w jednym konkretnym znaczeniu, definiuje termin. Termin może być opisany przez wiele słów.

Na przykład, słowo X w znaczeniach a, b, c definiuje terminy Xa, Xb, Xc. Słowo Y w znaczeniu d (termin Yd) może równoważnie opisywać termin Xa, co oznacza, że Xa = Yd.

Zasady identyfikacji kluczowych słów:

  • Słowo staje się ważne, jeśli sprawia trudność w zrozumieniu.
  • Słowa ci “obce”.
  • Słowa zdefiniowane przez autora, zwane słownictwem branżowym (każda dziedzina nauki ma własne słownictwo), a filozofowie często używają unikalnego słownictwa.
  • Słowa podkreślone przez autora.
  • Słowa, wokół których autor toczy spór lub dyskusję z innymi.

Aby zrozumieć znaczenie nieznanego słowa, należy uwzględnić kontekst i skorzystać z definicji innych słów.

Podobnie jak w przypadku słów i terminów, zdania i tezy nie mają relacji 1:1. Oznacza to, że ta sama teza może być wyrażona różnymi słowami czy zdaniem.

Rozpoznawanie najważniejszych zdań:

  • Zdania trudne w interpretacji są ważne z perspektywy czytelnika.
  • Zdania wyrażające poglądy i opinie, na których opiera się argumentacja autora, są ważne z punktu widzenia samego autora.
  • Autor może celowo wyróżnić ważne zdania.
  • Kluczowe słowa wskazują często na ważne zdania.

Wskazówki do czytania non-fiction
Historia to opowieść o przeszłości, a historyk nie powinien zmyślać faktów. Jednak pamiętajmy, że każda historia jest zawsze przedstawiana z określonego punktu widzenia.

Kiedy czytasz “stare” książki naukowe, skup się na zrozumieniu historii i filozofii nauki (do zdobycia aktualnej wiedzy lepiej sięgnąć po teksty współczesne).

Przy czytaniu książek naukowych, zwłaszcza jako laik, twoim głównym celem powinno być zrozumienie problemu, a nie zdobywanie specjalistycznych umiejętności w danej dziedzinie. Dlatego warto sięgnąć po dobre książki popularnonaukowe:

  • Ograniczają ilość skomplikowanych opisów eksperymentów.
  • Unikają nadmiaru trudnej matematyki.

Wskazówki do czytania literatury pięknej
Nie oceniaj literatury pięknej, dopóki nie zrozumiesz w pełni, co autor pragnął, abyś doświadczył. Twoja krytyka tekstu będzie bardziej odzwierciedleniem twojej osobistej perspektywy, upodobań itp. niż obiektywną oceną.

Literatura piękna stara się przekazywać uczucia i/lub doświadczenia, a nie fakty czy wiedzę. Jej celem jest oddziaływanie na wyobraźnię czytelnika. Skupia się na tym, co nie zostało powiedziane wprost, a ukryte między wierszami, wykorzystując metafory itp. Odróżnia się tym od książek naukowych, które dążą do maksymalnej precyzji. W literaturze pięknej nie poszukujemy terminów, tez, czy argumentacji.

Z opowieści można również czerpać naukę, podobnie jak z własnych doświadczeń życiowych. Czytając opowieść, oczekujemy historii, która “mogłaby się wydarzyć” w świecie bohaterów i wydarzeń opisanych przez autora. Poprzez manipulację elementami autor opowiada historię, która musi musi wpasować się w schemat czasowy: początek, środek, koniec. Wszystkie elementy fikcji tworzą świat przedstawiony, w którym bohaterowie “żyją, poruszają się i mają swoje jestestwo”.

Autor opowiada historię, manipulując różnymi elementami, które muszą wpasować się w ustalony schemat czasowy: początek, rozwinięcie, zakończenie. Aby zrozumieć fabułę, musisz zidentyfikować jej punkt początkowy (niekoniecznie związany z początkiem książki), śledzić jej rozwój, poznać punkt kulminacyjny, zrozumieć, jakie działania do niego doprowadziły, i dowiedzieć się, co się dzieje po nim. Fabuła jest “duszą opowieści”.

Pełnego zrozumienia historii nie osiągniesz, jeśli nie zapoznasz się dokładnie z bohaterami. Dlatego podczas czytania opowieści musisz:

  • Wczuć się w świat przedstawiony.
  • Poznać go tak, jakbyś był obserwatorem wydarzeń.
  • Stać się członkiem tego świata, gotowym zaprzyjaźnić się lub zaznajomić się z bohaterami; uczestniczyć w wydarzeniach poprzez życzliwe zrozumienie, tak jakbyś przeżywał je razem z przyjacielem.

Jeśli to zrobisz, przestaniesz postrzegać bohaterów jako odizolowane figury na szachownicy, a zaczniesz dostrzegać powiązania, które nadają im życie i czynią ich z nich członków społeczeństwa.

Zasada czytania powieści - czytaj szybko i z całkowitą imersją.

Wskazówki do czytania dramatu
Tekst dramatu nie stanowi pełnego dzieła, gdyż dramat jest przeznaczony do bycia oglądanym na scenie. Dlatego, aby zrozumieć dramat, trzeba go “wyreżyserować” w umyśle.

W historii przedstawianej w tragedii greckiej zawsze brakuje czasu. Czytając, możemy rozważać inne rozwiązania problemów niż te, które proponują bohaterowie. Pytanie brzmi, czy sami wpadlibyśmy na nie, biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich znaleźli się bohaterowie.

W teatrze greckim główni aktorzy nosili specjalne buty (koturny), co sprawiało, że byli wyżsi - warto pamiętać o tym podczas lektury.
UncleFester

Nope, czytanie przeglądowe, to jakaś aberracja.

l__p

@UncleFester jest to bardzo ważna umiejętność. Wielokrotnie korzystałem z czytania przeglądowego - szczególnie w pracy. Pozwala ono skatwlegoryzowac daną pozycję, sprawdzić czy jest ona dla nas odpowiednia i stanowi podwaliny pod czytanie analityczne.

UncleFester

@l__p 

Nidy nie stosowałem tej metody.

"Wyperswadowali" mi ją dawno temu, jeszcze w podstawówce, nazywając czytaniem po łebkach.

Zdecydowanie wolę dwie kolejne umiejętności.

Tekstem należy się delektować, nawet dokumentacją techniczną.

slawek-borowy

Chyba nie zrozumiałem ostatniego zdania o butach - jak bycie wyższym ma wpływać na odbiór dramatu?

ttoommakkoo

Nie na wyrost tag qualitycontent 😀 Ciekawy temat za sprawą zachęcającego opisu. Dodałem do ulubionych z nadzieją, że przeczytam notatki z głębokim zrozumieniem i dalej, że będę chciał czytać tę książkę w całości💪

Zaloguj się aby komentować

"Szanuj somsiada swego!" - o relacjach sąsiedzkich w starożytnej egipskiej osadzie oraz o tym, jak zdaniem starożytnych Egipcjan należało traktować sąsiadów, by przynosiło to pożytek całej społeczności.

Zakazy to starożytny egipski tekst dydaktyczny, którego (nieliczne) fragmenty przetrwały do czasów współczesnych zapisane na tak zwanych ostrakonach - czyli kawałkach wapiennych płytek. Zostały one odnalezione w pobliżu Deir el-Medina, staroegipskiej osady rzemieślników budujących i ozdabiających królewskie grobowce.

Tekst Zakazów spisano najprawdopodobniej za czasów panowania XIX dynastii faraonów, a więc mniej więcej w latach 1292 - 1186 p.n.e. Zawiera on, jakbyśmy to dziś powiedzieli, porady życiowe, z których każda zaczyna się od sformułowania Nie powinieneś... Trzy spośród tych, które zachowały się w największych fragmentach, dotyczą relacji sąsiedzkich:

Nie powinieneś ignorować swoich sąsiadów (w) dniach, kiedy są w potrzebie - oni otoczą cię, (gdy nadejdzie twoja kolej).
Nie powinieneś świętować swojego święta bez swoich sąsiadów - oni otoczą cię, pogrążeni w żałobie, w dniu pogrzebu.
Nie powinieneś być zapiekły w konflikcie ze swoimi sąsiadami (...)

Parę innych zachowanych porad dotyczy już nie tylko sąsiadów, ale relacji międzyludzkich w sensie ogólnym:

Nie powinieneś chwalić się bogactwem, które nie jest twoje; następnym razem [przyniesie to] kradzież i wykraczanie poza polecenia.
Nie powinieneś chwalić się ziarnem w czasie orki; [ile go masz,] to się dopiero okaże na klepisku.
Nie powinieneś okradać drugiego (...)
Nie powinieneś przysparzać nieszczęść (...)

Zakazy podkreślają przede wszystkim znaczenie zasady wzajemności w relacjach międzyludzkich - bądź życzliwy dla swego sąsiada i wspieraj go w kłopotach, a on odwzajemni ci się tym samym i nie opuści cię w potrzebie.

Z zachowanych źródeł wynika, że w społeczności Deir el-Medina pielęgnowanie dobrych relacji sąsiedzkich było bardzo istotne dla mieszkańców. Znalezione na terenie osady ostrakony z rachunkami poświadczają m. in., że w przypadku pożyczki strony transakcji mogły odroczyć jej spłatę, powołując się właśnie na sąsiedzką życzliwość. Zachowały się również notatki dotyczące podarunków wymienianych między sąsiadami - służyły one przede wszystkim wzmacnianiu lokalnych więzi, ponieważ podobnie jak w przypadku sąsiedzkich przysług, obdarowujący miał prawo oczekiwać w przyszłości rewanżu.

Podsumowując: jak ty somsiadowi, tak somsiad tobie

Ilustracje: 1) Zapisany z obu stron ostrakon - fragment z poradami dotyczącymi relacji z sąsiadami, Muzeum Archeologii Egipskiej im. Petriego w Londynie 2) Transkrypcja fragmentów o relacjach sąsiedzkich na hieroglify (za: F. Hagen, The Prohibitions: A New Kingdom Didactic Text, 2005).

Poprzedni wpis w klimatach staroegipskich: o pierwszym strajku robotników .

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia #starozytnosc #starozytnyegipt #sasiedzi #relacje #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent
087026e7-f953-494c-b637-973f0bc36264
7677d377-4d42-4085-b707-bf234cb5ecef
dez_

Gdyby somsiad somsiadom somsiadem był świat byłby piękniejszy.

Zaloguj się aby komentować

"Skończyło się areczkowanie! " - druga część opowieści o starożytnym egipskim proteście budowniczych grobowców i innych rzemieślników z Deir el-Medina, a także o tym, jak zareagowały na niego władze.

Dla przypomnienia (część 1.), Deir el-Medina była to miejscowość na obszarze Teb Zachodnich zamieszkana przez ludzi od pokoleń zajmujących się budowaniem i ozdabianiem grobowców faraonów, członków rodzin królewskich oraz innych zamożnych osób. W 29. roku panowania Ramzesa III, w wyniku ogólnego kryzysu gospodarczego , mieszkający tam pracownicy przestali otrzymywać wynagrodzenie (wypłacane głównie w żywności) na czas. W związku z tym rozpoczęli pierwszy odnotowany w historii strajk: zamiast udać się do pracy, opuścili swoją osadę i zaczęli okupować świątynie poświęcone pamięci zmarłych władców oraz ogólnie teren nekropolii tebańskiej, domagając się - od żyjących, rzecz jasna - wypłacenia zaległych należności.

Ktoś mógłby zapytać - nie mogli sobie wybrać lepszego miejsca na protest? Kogo niby miałby obejść strajk na cmentarzu?

A jednak, biorąc pod uwagę ówczesne realia, miało to sens. W poprzednich wpisach napomknęłam trochę o tym, że w wierzeniach staroegipskich dobrobyt i pośmiertne szczęście zmarłych zależało w dużej mierze od żyjących - między innymi od tego, czy zmarłemu regularnie składano ofiary z pożywienia i napojów A to "regularnie" nie oznaczało raz do roku. W przypadku najbogatszych osób, zwłaszcza z rodów królewskich, zwyczajowo składano ofiary zmarłym nawet kilka razy w miesiącu, plus w wybrane dni świąteczne - czym często zajmowali się wynajmowani do tego zadania kapłani. Egipcjanie traktowali kult zmarłych na tyle poważnie, że najbogatsi zawierali umowy ze świątyniami i wykupowali swego rodzaju abonamenty na ofiary dla kolejnych pokoleń zmarłych krewnych.

I nagle mamy sytuację, gdzie wkurzeni robotnicy razem z rodzinami zajmują teren nekropolii - utrudniając lub wręcz uniemożliwiając tam wstęp, nie mówiąc już o przeprowadzaniu rytuałów i składaniu ofiar. Niesłychany afront dla kapłanów i możnych, a także dla zmarłych, a nawet dla samych bogów.

Jednak z punktu widzenia robotników z Deir el-Medina, to nie oni byli tu burzycielami porządku. Z ich perspektywy, porządek został naruszony w momencie, kiedy odmówiono im zapłaty za wykonywaną pracę. Skoro ani ich zwierzchnicy, ani sam faraon nie zadbali o to, żeby coś z tym zrobić - wzięli sprawy w swoje ręce... i w pewnym sensie, wzięli też zmarłych jako zakładników.

Protest mniej pokojowy
W trzecim miesiącu peretu (pora zimowa) protest przestał być już taki zupełnie pokojowy. Kiedy protestujący robotnicy ponownie zajęli jeden z grobowców, wysłano do nich strażników, żeby odprowadzili ich z powrotem do osady - jednak...

Załoga minęła posterunki wartowników (na terenie nekropolii), usadowili się w grobowcu. Trzej dowódcy straży poszli po nich, by ich wyprowadzić. A robotnik Mose, syn Anakhtego, rzekł: "Jak trwa Amun i jak trwa władca, którego gniew jest większy niż śmierć: jeśli mam dziś zostać stąd wyprowadzony, to położę się spać dopiero po tym, jak przygotuję się do obrabowania tego grobowca. Jeżeli tego nie dotrzymam (przysięgi), to za tę przysięgę, którą złożyłem na imię faraona, mnie ukarzą."

Sytuacja zaczynała się robić nieprzyjemna. W odpowiedzi na wysłanie straży robotnicy zagrozili, że jeśli strażnicy spróbują wyprowadzić ich siłą, to zaczną rabować lub - jak wspomina jeden z autorów - być może nawet niszczyć grobowce. Wytworzył się impas, bo nikt nie zamierzał ryzykować czegoś podobnego Strajk trwał dalej, a działania straży ograniczały się do upomnień słownych (...wydali wielki krzyk przeciwko nim przy bramie osady) oraz do przekazywania przełożonym, jak wygląda sytuacja.

Wiadomość od wezyra
W czwartym miesiącu peretu nadarzyła się okazja do przedstawienia żądań komuś wyżej postawionemu - w związku z przygotowaniami do obchodów trzydziestolecia panowania faraona, okolicę miał odwiedzić wezyr. Protestujący mieli nadzieję, że dostojnik odwiedzi ich osobiście, ale jak to bywa w takich wypadkach, wezyr (swoją drogą, miał trochę zabawne imię: To) uznał, że lepiej będzie załatwić sprawę na odległość i wysłać strajkującym robotnikom wiadomość przez posłańca:

Wezyr To udał się na północ po tym, jak przybył, aby zabrać (posągi) południowych bogów na święto Sed (jubileusz panowania faraona). Dowódca straży Nebsemen, syn Pahnesiego, przyszedł i powiedział trzem dowódcom i załodze (protestujących robotników), gdy stali przed bramą Grobu: „Tak mówi wezyr: Czy bez żadnego powodu nie przyszedłem do was? Nie - nie przyszedłem do was dlatego, że nie miałem wam nic do przyniesienia! Co do waszych słów: „Nie zabierajcie nam racji (żywnościowych)!”, czyż jestem wezyrem, którego naznaczono (ostatnio) po to, by odbierać wam cokolwiek? Nie mogę dać wam tego, co winna jest wam dać osoba zajmująca moje stanowisko - tak się składa, że w spichlerzach nic nie ma - ale dam wam to, co udało mi się znaleźć”.

W skrócie: "nie spotkam się z wami, nie mogę spełnić waszych żądań, spichlerz jest pusty - przykra sprawa, ale nie do mnie z pretensjami." Jednak mimo to wezyr nie zostawił protestujących tak zupełnie z niczym, bo załatwił skądś trochę zapasów, żeby załagodzić sytuację. Zarządzono natychmiastowe rozdanie żywności robotnikom w ilości odpowiadającej połowie należnego ludziom wynagrodzenia

Od protestu do protestu
W kolejnych miesiącach powtarzały się sytuacje z częściowymi wypłatami przeplatanymi dalszymi protestami, kiedy cierpliwość ludzi znowu zaczynała się wyczerpywać. Widać było, że władze w ogóle nie były przygotowane na tego rodzaju problemy i nie miały pomysłu na żadne długofalowe rozwiązanie. Zamiast tego doraźnie łagodzono nastroje pracowników, tworząc cykl: przeciąganie terminu wypłaty - protest - wypłata części wynagrodzenia organizowana na bieżąco - tymczasowy spokój:

Rok 29. (panowania Ramzesa III), pierwszy miesiąc szemu (pora żniw / lato), dzień 13. Załoga minęła posterunki (wartowników), mówiąc: „Jesteśmy głodni”. Usiedli na tyłach świątyni Baenre-meriamuna (faraona Merneptaha). Krzyczeli do burmistrza Teb, gdy przechodził, a on wysłał do nich ogrodnika Meniufera, głównego nadzorcę bydła, aby im powiedział: "Patrzcie, dam wam tych 50 worków emmeru (pszenicy) na prowiant, dopóki faraon nie da wam (należnych wam) racji".

Mniej więcej na tym kończy się relacja odnotowana na papirusie, jednak z innych źródeł wiadomo, że protesty robotników powtarzały się także później, za panowania kolejnych faraonów. Można sobie wyobrazić, jak kiepska musiała być sytuacja gorzej sytuowanych mieszkańców - skoro wykwalifikowani rzemieślnicy, którym powierzano budowę królewskich grobowców, mieli tak duże problemy z otrzymaniem zapłaty za swoją pracę, że aż musieli się o nią upominać

Tak czy inaczej, protest z Deir el-Medina przeszedł do historii jako pierwszy strajk robotników, na dodatek - jak wynika ze źródeł - jako strajk bezkrwawy i częściowo skuteczny. Przy okazji można by rzec, że był to protest wyjątkowy, w którym interesy umarłych i kult zmarłych przodków wpleciono w walkę o interesy żyjących.

Ilustracja: położenie Deir el-Medina i świątyń / grobowców, na terenie których odbywały się protesty.

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia #starozytnosc #starozytnyegipt #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #praca #kryzys #protesty
811c7d5e-4422-4998-89ad-a6a8584a886b

Zaloguj się aby komentować

"Skończyło się areczkowanie! Jesteśmy głodni! " - o staroegipskim proteście robotników sprzed przeszło trzech tysięcy lat i o tym, co do niego doprowadziło.

Papirus nr 1880 przechowywany w Muzeum Egipskim w Turynie zawiera relację z pierwszego odnotowanego w źródłach pisanych, jakbyśmy to dzisiaj powiedzieli, strajku robotniczego. Wydarzenia z nim związane miały miejsce w 29. roku panowania faraona Ramzesa III w Deir el-Medina - być może pamiętacie z poprzednich wpisów, że była to osada wysoko wykwalifikowanych rzemieślników zajmujących się budową i ozdabianiem królewskich grobowców.

Zgodnie z relacją, problemy zaczęły się - jak można się spodziewać - po tym, jak pracownicy z Deir el-Medina przestali otrzymywać należną im wypłatę w terminie

Skąd takie opóźnienia? Podstawową przyczyną była polityka faraona Ramzesa III, który za wszelką cenę starał się dorównać Ramzesowi II w przedsięwzięciach budowlanych oraz akcjach militarnych. Skutek tego był taki, że w pewnym momencie gospodarka kraju przestała nadążać za ambicjami władcy. Stopniowo pogłębiały się problemy ekonomiczne, a jednym z ich symptomów były coraz większe opóźnienia w dostawach zboża - podstawowego towaru, w którym m. in. wypłacano wynagrodzenia. Skarbiec państwa był mocno nadwerężony i jakby tego było mało, zanosiło się na to, że niebawem opustoszeje jeszcze bardziej - zbliżał się akurat jubileusz trzydziestolecia panowania faraona, na który nie szczędzono wydatków.

Podsumowując - wszystko to złożyło się na to, że obok Ramzesa w kraju zaczął panować Kryzys , który w końcu odczuli także pracownicy z Deir el-Medina.

Doszło do tego, że wypłata zaległego wynagrodzenia zaczęła się przeciągać tygodniami - a ponieważ podstawową formą wynagrodzenia w starożytnym Egipcie była żywność, można sobie wyobrazić, z jakimi problemami się to wiązało. Pracownicy zaczęli się skarżyć. Pierwszą, pokojową formą protestu było opuszczenie osady i okupowanie terenu nekropolii:

Rok 29, drugi miesiąc peretu (pora roku, w której ustępują wody Nilu), dzień 10. Tego dnia załoga (pracowników) minęła pięć posterunków wartowniczych na terenie nekropolii, mówiąc: „Jesteśmy głodni! Bo minęło już osiemnaście dni tego miesiąca” (odkąd mieli otrzymać zapłatę). I usiedli na tyłach świątyni Mencheperre (Totmesa III). Wtedy podszedł do nich skryba od zamkniętego Grobowca, a także dwóch brygadzistów, (dwóch) nadzorców i dwóch strażników, i krzyczeli do nich: „Wracajcie zatem (do pracy)”. Zarzekali się wielce (mówiąc): „Prosimy, pójdźcie, stoi za nami słowo faraona". Dzień spędzili w tym miejscu, a noc spędzili na terenie nekropolii.

Dwa dni później pracownicy ponownie opuścili swoje domy i udali się do świątyni Ramzesa II, spędzając noc przy jej wejściu. Duża część papirusu jest uszkodzona, ale zachowały się oświadczenia załogi i urzędników:

Powiedzieli im, że zwrócili się do nich z głodu i pragnienia, bo nie otrzymali ani odzieży, ani oliwy, ani ryb, ani jarzyn. Dlatego oni (urzędnicy) powinni napisać do faraona, swojego dobrego pana, i do wezyra, swojego zwierzchnika, aby zapewnić im środki do życia. Jeszcze tego samego dnia wydano im racje żywnościowe na pierwszy miesiąc peretu.

Niby fajnie Ale było to tylko rozwiązanie doraźne, które nie uwzględniało przyczyny problemu tkwiącej głębiej w systemie - w kolejnym miesiącu wypłaty znowu nie było. Zatrzymano wówczas dwóch robotników opuszczających osadę, by protestować (ich imiona to Kenena i Haj), jednak obaj odmówili powrotu, oświadczając:

Nie wrócimy, powiedz to swoim przełożonym! Naprawdę, nie dlatego, że byliśmy głodni, przeszliśmy (za mury). Mamy ważne oświadczenie do przekazania. Zaprawdę, zło dzieje się w tym miejscu (rządzonym przez) faraona!

Jak widać, na tym etapie nie chodziło już tylko o głód, ale także o zasady. Faraon miał obowiązek dbać o swoich poddanych - zobowiązywały go do tego prawa boskie i ludzkie. Kiedy przestał się z tego obowiązku wywiązywać, pracownicy z Deir el-Medina uznali, że trzeba coś z tym zrobić.

Jak dalej potoczyły się losy protestu? O tym w kolejnym wpisie

Ilustracja: Papirus nr 1880.

Poprzedni wpis w staroegipskich klimatach: starożytny sennik egipski.

#ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #historia #starozytnosc #starozytnyegipt #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #praca #kryzys #protesty
bbdecee5-3217-438b-8237-0431012c4062

Zaloguj się aby komentować

Następna